STARTUJ Z HP NEWS! | DODAJ DO ULUBIONYCH | POLEĆ HARRY POTTER NEWS! | WSPÓŁPRACA Z HP NEWS | KONTAKT
Harry Potter - Newsy Harry Potter i Insygnia Śmierci Harry Potter - Artykuły Forum Harry Potter News Harry Potter News - księga gości Informacje o Harry Potter News  

Wiadomości: Książki Siódmy tom Filmy Wywiady Fan Fiction Fan Zone
HPNews.pl
   O stronie   Redakcja   K. Recenzentów   Kontakt   Prorok   Forum   Chat ()   FAQ   Prasa o nas   TOP 10   Mapa serwisu   Szukaj...
Menu
KsiążkiSiódmy tomFilmyPiąty filmGryHP NewsInneArchiwum
K. FilozoficznyK. TajemnicW. AzkabanuCzara OgniaZakon FeniksaKsiążę PółkrwiInsygnia Śmierci
K. FilozoficznyK. TajemnicW. AzkabanuCzara OgniaZakon Feniksa

Książki:O książkachJ.K. RowlingA. PolkowskiMary GrandPreWydawnictwaJak powstał HP?Błędy autorkiCiekawostkiSłownik ZaklęćHP w liczbachCzarna MagiaKim jest R.A.B.?Czarna Seria
Filmy:O filmachReżyserzyProducentAktorzyUrodziny aktorówBłędy w filmach
Świat Magii:HogwartQuidditchCzarna MagiaMagiczne...?SmokiWMIGUROK
Twoje kontoE-kartkiPWRanking fanówFan FictionGaleriaPsychotestyQuizyFan MiesiącaDownloadWasze listyDowcipyLinkiWyślij newsaWyślij artykułDołącz do nas!
K. FilozoficznyK. TajemnicW. AzkabanuCzara OgniaZakon FeniksaQuidditch WC
 FORUM:Ogólna dyskusjaKsiążkiFilmyGryHarry Potter 6Harry Potter 7StronaFan FictionFan ArtInna twórczośćOff-Topic
Sponsorzy

Aktualnie brak

Login
Pseudonim

Hasło

Nie masz jeszcze konta? Możesz sobie założyć. Jako zarejestrowany użytkownik będziesz miał kilka przywilejów.
HPNews.pl » Fan Zone » Fan Fiction » Pamiętnik Wilkołaka powraca!
OGŁOSZENIE

OGŁOSZENIE

Pamiętnik Wilkołaka powraca!

Pamiętacie naszą redaktorkę Agę Cieślawską i jej wspaniały „Pamiętnik Wilkołaka”? Jeżeli odwiedzacie nasz serwis przynajmniej od roku, to z pewnością tak! Mamy zatem świetną wiadomość dla wszystkich czytelników Agi (i nie tylko dla nich): po dłuuugiej przerwie, Pamiętnik Wilkołaka powraca! Wchodźcie pod „więcej…”

Aga napisała i przysłała rozdział 17 Pamiętnika Wilkołaka, który jeszcze w „starej” wersji HP News cieszył się ogromną popularnością i chyba śmiało można go uznać za najlepszy fanfick, jaki kiedykolwiek pojawił się w naszym serwisie. Tym z Was, którzy pamiętają tamte czasy, nie muszę chyba przedstawiać Agi i jej działa. A z kolei tym z Was, którzy jeszcze nie mieli okazji czytać Pamiętnika Wilkołaka, serdecznie go polecamy i zapraszamy do czytania od początku: KLIK

Poniżej znajdziecie cały rozdział 17. Jest on również dostępny w naszym zbiorze opowiadań fan fiction w tym miejscu: KLIK

Wielkie podziękowania i brawa dla Agnieszki za to, że zdecydowała się kontynuować swój znakomity fanfick! :)


* Pamiętnik Wilkołaka - rozdział 17 *



Gdy kolejna Drętwota świsnęła mi koło ucha pomyślałem: Ile jeszcze wytrzymam?

-Jeszcze trochę. – powiedziałem sam do siebie i prawie po omacku wyciągnąłem przed siebie różdżkę

– DRĘTWOTA!!! – ryknąłem na całe gardło. Ktoś z głuchym łoskotem bezwładnie padł na podłogę. Było ich już mniej, ale nadal dziesiątki zaklęć fruwały wokół nas, coraz bardziej elektryzując powietrze. –DRĘTWOTA! DRĘTWOTA!! DRĘTWOTA!!! – krzyczałem starając się celować we wszystko co się rusza i nie wygląda jak Huncwoci albo Lilly. Gdzieś za plecami usłyszałem Syriusza, który już dłuższy czas walczył na uroki z nieznanym mi chłopakiem. James i Lilly stykali się plecami i z niebywałą szybkością oraz precyzją rzucali Drętwoty na zmianę z Expeliarmusami. Ludzie wokół padali jak muchy. Co chwila ktoś uderzał w drewniana podłogę.

-James! Lilly!- krzyknąłem

-Jestem! – odpowiedział Rogacz.

-Jestem! – wrzasnęła.

-Syriusz! – zawołałem Łapę.

-Jestem! – odkrzyknął.

Wszyscy jeszcze walczyli. Powoli, ani na chwilę nie spuszczając wzroku, zacząłem się cofać. Ostrożnie stawiałem stopy. Gdybym się teraz potknął byłbym bez szans. Zupełnie bezbronny. Tak jakby ktoś celował mi różdżką w plecy. PLECY!

-Idziesz gdzieś Lupin? – wysyczał z satysfakcją Malfoy wbijając mi różdżkę między żebra.

-Właśnie cię szukałem Lucjuszu. Zaczęło mi się nudzić. – odpowiedziałem powoli.

-No i jak myślisz, co się teraz stanie?

-Eeeee... Zacznie padać?

-Nie rób z siebie idioty Lupin! – warknął – Znam kilka ciekawszych zaklęć niż ty.

-Drętwota też jest niezła.

-Tak Malfoy – gdzieś za nami odezwał się James – Też jest niezła.

-DRĘTWOTA!!! –zagrzmieli Rogacz, Łapa i Lilly.
Usłyszałem jak za moimi plecami Lucjusz z hukiem uderza w podłogę

-Dzięki. – powiedziałem.

-Nie dziękuj. – odparł Syriusz.

-To w końcu musi się skończyć.- dodała Lilly w momencie, gdy zaczęliśmy ustawiać się w krąg i odwróceni do siebie plecmi co chwila rzucaliśmy Drętwoty, czy Expaeliarmusy.- przynajmniej oceny z Drętwoty będziemy mieć niezłe. – powiedziała cierpko.

- Remus z lewej!!! – ryknął Syriusz, który zauważył nagły ruch gdzieś naprzeciwko siebie i posłał urok w stronę zbliżającej się postaci. Chybił. Wycelowałem w to samo miejsce i…chybiłem.

-Sectusempra! - odezwał się w odpowiedzi czarnowłosy chłopak.

-Snape! – pomyślałem gdy zaklęcie mnie trafiło.

-Snape! – wydarł się James w tym samym momencie.

-DRĘWOTA!!! – krzyknęła Lilly równocześnie i bezbłędnie wycelowany urok ugodził Severusa, który w mgnieniu oka zwalił się na ziemię.

I wtedy stało się coś dziwnego. Powoli osunąłem się na kolana i złapałem lewy bark, który bolał jakby ktoś wbił w niego drewniany kołek. Nagle zakręciło mi się w głowie i przewróciłem się na plecy. Pulsujący ból rozdzierał mi ramię, które nagle stało się dziwnie ciepłe i…lepkie.

Zerknąłem na nie. Wokół rysowała się, coraz większa, kałuża krwi. Ciepło powoli rozchodziło się od ogromnej rany – rozdarta koszula zaczęła nasiąkać.

– PRZESTAŃCIE!!! – ryknął James w stronę rozbłyskającej zaklęciami, kotłującej się zgrai. Wszystko ustało.

-Pani Handarckis! – wydarł się Łapa ściągąc sweter, który Lilly zaraz wydarła mu z rąk. Opadła na kolana obok mnie, zwinęła go i lekko docisnęła do mojego ramienia.

Zabolało. Bardzo.


-Nie wołaj jej! – powiedział Rogacz.

-James sweter! – krzyknęła Lilly w stronę Rogacza, gdy zawiniątko zaczęło przesiąkać.

-Nie JĄ. – rzucił jeszcze zanim zaczął szamotać się ze swetrem i gdy podawał go swojej ‘pannie Evans’, Syriusz zrozumiał o co chodzi.

Nie woła się wampira, gdy pływasz we krwi.

Lilly zajęła się moją raną. Bolało, ale do bólu już zdążyłem się przyzwyczaiłem. Jakby to powiedzieć…Miałem regularne treningi…

-Co mam dalej robić? – zapytała histerycznym tonem Lilly.

/Goldstein. Zawołajcie Goldsteina./

-Nie wiem! – odparł Syriusz.

/Goldstein. Zawołajcie Goldsteina./

Wszyscy, którzy o własnych siłach stali na nogach, zacieśnili krąg, który, niewiadomo kiedy, szczelnie nas otoczył. Upiorny obrazek.

/Goldstein. Zawołajcie Goldsteina./

-CO MAM ROBIĆ?! – wrzasnęła Lilly wyrywając Jamesa z dziwnego transu. Stał i z beznamiętnym niedowierzaniem patrzył na swoją przyszłą żonę po łokcie umazaną we krwi.

Otarła pot z czoła pozostawiając na nim mdłą smugę.

-Przede wszystkim nie panikować. – Profesor Handarckis stanęła za Henrym Goldsteinem.

-Pani Profesor…proszę się nie zbliżać – powiedział Łapa torując jej drogę.

-Nie mam zamiaru Syriuszu… Nie mam zamiaru. – odparła – Ale Henryego przepuścisz. – popchnęła lekko chłopaka. Tłum milczał wpatrując się w nauczycielkę.

-Idź. – szepnęła szturchając go mocniej.
Henry uspokoił się wystarczająco.

Od wieków cała jego rodzina pracowała w Św. Mungu. On też miał taki zamiar. Chciał zostać Uzdrowicielem, i przyznam szczerze, nieźle mu to wychodziło.

-Mary – James odezwał się do stojącej obok niego czarnowłosej dziewczyny. – Biegnij po panią Pomfrey. – potrząsnęła gorliwie głową – Szybko! – rzucił gdy pędziła do drzwi.

-Remus... Hej! Popatrz na mnie! – powiedział Henry lekko klepiąc mnie po policzku.

/Czemu jest tak cicho?/

-Remus! PATRZ-NA-MNIE!!!

Wszyscy milczeli.

-Cholera jasna!!! – zaklął Henry – Kto mu to zrobił?! – zwrócił się do Syriusza.

-Snape…- wycedził Łapa przez zaciśnięte zęby. – Snape - powtórzył. James aż zatrząsł się z nienawiści. Zacisnął pięści, a potem rozprostował palce.

-Remus. Remus! – powtarzał w kółko Henry patrząc mi w oczy.

/Dlaczego stoisz tak daleko Henry?/

Lilly nadal przytrzymując zawiniątko.

-Cureatio. – powiedział Goldstein celując różdżką w ranę.

-Co to było? – zapytała Lilly niepewnym tonem.

-Powinno trochę zmniejszyć ból. –odparł, a ona potrząsnęła głową w geście niewypowiedzianego przyzwolenia. Henry fachowo przypatrzył się mojemu barkowi.

- Nie dociskaj tak mocno.

/Nie ma sprawy Lilly –nie boli. Ale zapalcie jeszcze kilka świec. Ściemnia się./

-Masz. – dodał wręczając jej swój blezer.- Tamten przesiąkn…-nie zdążył dokończyć.

-Ty podły… - /Rogacz?/

-James! – zagrzmiał Syriusz przeciskając się przez pierścień milczących postaci. –James!

Ale James nie chciał słuchać. Był zbyt zajęty okładaniem pięściami Severusa Snape’a, który już jakiś czas przypatrywał się całej tej scenie. Ze swoim krzywym pół-uśmieszkiem, przygotowanym tylko na specjalne okazje, oczywiście.

-Pohamuj się! – skarcił go Łapa. – Milles, Genervien, Hicks, Blakely! Pomóżcie mi. – powiedział starając się powstrzymać przyjaciela, przed wtarciem Snape’a w podłogę. –Pięciu chłopaków musiało rozdzielać dwóch. I cudem im się to udało.

A mnie bolało... Jednak bolało...

-NIE-PRZE-STA-NĘ!!! - wykrzyczał Rogacz dziko wierzgając.

-Przestaniesz James, albo ja będę musiała cię powstrzymać. – rzuciła w jego stronę Profesor Handarckis i złowrogo pociemniały jej oczy. Wszyscy od razu się uspokoili. Cóż… W takim wypadku każdy by się opanował.

-Henry, znowu przesiąknęło. Za szybko Henry! Za szybko! – Lilly dopiero teraz zaczęła płakać. – Za szybko…

-Marcks, ściągnij sweter! – rozkazał Goldstein tonem nieznoszącym sprzeciwu. Poskutkowało.

-Gerenvien! - /Pani Pomfrey!/

-Jesteśmy! - /Dumbledore?/-Jesteśmy Remusie. – powiedział Dumbledore błyskając srebrnymi oprawkami okularów-połówek.

-Możesz już puścić kochanie. – Pani Pomfrey odsunęła delikatnie zdrętwiałe dłonie Lilly.

-Wy też puścicie.- zaproponowała Profesor Handarckis i chłopcy zwolnili uściski. James od razu ruszył w stronę przerażonej Lilly.

-Odsuńcie się. Wszyscy. – dyrektor podniósł różdżkę, zamachnął się pewnie i już po chwili w powietrzu dryfowały nosze. – Odsuńcie się. – powtórzył.

James dotarł do Lilly, pomógł jej wstać i objął ramieniem. Pękła. Schowała twarz w koszuli Rogacza i płakała gorącymi łzami. Cichutko. Tak żebym nie słyszał.

Słyszałem.

-Idziemy panie Lupin. – rzekła dziarsko Pani Pomfrey.

-Idziemy. Już Idziemy. – dodał Dumbledore i uśmiechnął się lekko. Lekko, ale ciepło.

I nagle wydało mi się, że ktoś zaczął śpiewać.

Nie. Ludzie tak nie śpiewają.

Ale przecież słyszałem melodię. Dziwną melodię. Dziwnie na mnie zadziałała. Zrobiło mi się cieplej. Jakoś lżej.

I wtedy przypomniałem sobie ostatnią lekcję Opieki Nad Magicznymi Stworzeniami.

Feniks.



-Hej, Lilly. – powiedział James do burzy loków szalejącej w okolicy jego szyi, gdy trzyosobowy orszak - dyrektor, Pani Pomfrey i Henry Goldstein - ruszył za unoszącymi się w powietrzu noszami, na których leżałem, ruszył w stronę drzwi - Takiej lekcji Obrony Przed Czarną Magią jeszcze nie mieliśmy. – Uśmiechnęła się niemrawo do guzików jego koszuli, Profesor Gerenvien Handarckis do wyschłej deski w podłodze, w którą zapamiętale wpatrywała się od kilku minut, Syriusz do, wędrującego po rozpiętej na lichtarzu pajęczynie, pająka.

A ja do siebie.


CDN...

Autorka: Agnieszka Cieślawska

Autor: Lipa | 2006-08-10 20:22:49

 
© Copyright 2003-2008 by HPNews.pl .
P-Nuke Copyright © 2005 by Francisco Burzi.
Tworzenie strony: 0.55 sekund
Page created in 0.543011 Seconds