HPNews.pl » Artykuły » Harry Potter i Insygnia Śmierci » Czarna Seria
|
OGŁOSZENIE
OGŁOSZENIETo już nie przypadek. Joanne Rowling z niebywałą regularnością przypieczętowuje finał każdej kolejnej powieści śmiercią jednego z bohaterów. Uśmierca postaci, które sama niegdyś wymyśliła i stworzyła. Zabiera Harry’emu najbliższych przyjaciół. Dlaczego to robi? Dzisiejszy artykuł wszystko wyjaśni... Śmierć Cedrika Diggory’ego w „Czarze Ognia” dość mocno mną wstrząsnęła. Miałem wówczas niecałe dwanaście lat i zacząłem zdawać sobie sprawę, iż Harry Potter od tego momentu przestaje być miłą i zabawną historią o młodych czarodziejach oraz czarownicach. Piąty tom tylko utwierdził mnie w tym przekonaniu, śmierć Syriusza nie wydała mi się już takim zaskoczeniem. Później, podczas gdy większość czytelników zastanawiała się, ja sam łudziłem się jeszcze. Bo a nuż Rowling wykiwa wszystkich i nikogo nie uśmierci? Jednak gdy tylko otworzyłem w lipcu szósty tom i poczułem specyficzny klimat tej powieści, wiedziałem już, że znów ktoś musi umrzeć, nie ma innej możliwości. Tym razem padło na Albusa Dumbledore’a.
Sugestywny początek
Niewątpliwie coś musi być na rzeczy, skoro cały cykl zaczyna się od śmierci rodziców głównego bohatera. Pamiętajmy, że właśnie z tego powodu kilku wydawców odrzuciło powieść. Uznali, iż historia przeznaczona dla dzieci i młodzieży nie może rozpoczynać się w taki sposób. Swoją drogą, Rowling wielokrotnie wspominała o kilkudziesięciu różnych wersjach samego pierwszego rozdziału, które powstały, nim wyklarowała się ta ostateczna, zaakceptowana wreszcie przez wydawców w Bloomsbury. Ciekawe, czym te poprzednie się od niej różniły? Jedno jest pewne: śmierć Lily i Jamesa Potterów nie mogłaby, rzecz jasna, zostać usunięta z fabuły, gdyż stanowi jej absolutną podstawę, od niej wszystko się zaczęło. To byłoby tak, jakby w Kodzie Leonarda da Vinci nie uwzględnić istnienia Zakonu Syjonu. A zatem Rowling zbudowała całą ideę swojej książki na dramatycznym – choć oczywiście fikcyjnym – wydarzeniu, na śmierci dwojga niewinnych ludzi.
Trzeba przyznać, że to dość nietypowy sposób rozpoczynania powieści. Zresztą później przekonaliśmy się wielokrotnie, iż J.K. Rowling z pewnością nie pisze szablonowo. Jednak z drugiej strony, każdy wątek w „Harrym Potterze” ma jakieś znaczenie. Dramat Potterów nie pojawił się więc na samym początku przypadkowo. Poza rolą, jaką pełni w odniesieniu do fabuły, miał też inną funkcję: zasugerował czytelnikowi, że śmierć zapewne wystąpi jeszcze w kolejnych tomach. Czytając pierwszy rozdział „Kamienia Filozoficznego” łatwo pomyśleć sobie: „To nie będzie wesoła historia. Może się źle skończyć, a losy niektórych bohaterów okażą się tragiczne”.
Mimo wszystko pierwsze części cyklu jeszcze nie rażą śmiercią w oczy. Popatrzcie sami – weźcie, na przykład, „Kamień Filozoficzny” oraz „Zakon Feniksa” i porównajcie. Widzicie różnicę? No właśnie. Wyobrażacie sobie w ogóle, by w pierwszym tomie mogły pojawić się podobne sceny jak walka w Departamencie Tajemnic? Nie, to niemożliwe. Trzy pierwsze części są raczej zabawne, niekiedy wesołe i ogólnie miłe do czytania. Nawet „Więzień Azkabanu”, choć mroczny i tajemniczy, kończy się pozytywnie. Warto zwrócić też uwagę, iż na dobrą sprawę w pierwszym tomie śmierć w ogóle się nie pojawia. Akcja rozpoczyna się już po zabiciu Jamesa i Lily, przez co atak Voldemorta wydaje się tylko odległym wspomnieniem. Jednak w drugim i trzecim tomie życie kilku bohaterów powoli staje się zagrożone. Autorka najwyraźniej trzyma się koncepcji „im starszy Harry, tym straszniejsze zdarzenia”.
Wstrząsająca przemiana
Otworzywszy „Czarę Ognia”, miałem po kilku minutach wrażenie, że czytam zupełnie inną książkę! Wszystko nagle okazało się tak mroczne, straszne, podłamujące. Zero pozytywizmu! Pesymizm i czarne myśli opanowały czwartą część Harry’ego Pottera. Im dalej się czytało, tym było gorzej: od śmierci Franka Bryce’a, poprzez dramatyczną walkę głównego bohatera o przetrwanie w Turnieju, aż po przerażający finał, czyli zamordowanie Cedrika i odrodzenie się Czarnego Pana. Ostatnie rozdziały pokonywałem z dużym przygnębieniem. W książce, na dobrą sprawę, zabrakło jakiegokolwiek pozytywnego wątku! A że osobiście nie lubię takich powieści, od razu uznałem „Czarę Ognia” za najgorszą ze wszystkich czterech części.
Nie oznacza to, rzecz jasna, iż w poprzednich tomach zabrakło strachu, przerażenia i niepewności. Różnica tylko taka, że w „Kamieniu Filozoficznym”, „Komnacie Tajemnic” i „Więźniu Azkabanu” straszne były inne rzeczy: trójgłowy pies Puszek, dementorzy, bazyliszek. Bo przecież śmierć nie jest jedynym, co może wzbudzać lęk. Jednak fakt faktem, że wcześniej bohaterom udawało się jej uniknąć. Trzymając się podanych przykładów, można by rzec: Hermiona wykiwała Puszka, Harry nauczył się przezwyciężać dementorów, zaś bazyliszek nikogo nie uśmiercił – wszystkie jego ofiary zostały jedynie spetryfikowane. A skoro naszym młodym czarodziejom zawsze udawało się ujść z życiem, nabraliśmy podświadomie przekonania, iż Rowling nigdy żadnego z nich nie zabije swym pisarskim piórem. I cokolwiek by ten Lord Voldemort wymyślił, Harry, Hermiona i Ron i tak będą górą.
Właśnie dlatego czwarta część stała się dla nas takim szokiem. W końcu ktoś zginął! I nie była to śmierć odległa, wspominana – wręcz przeciwnie, została dokładnie opisana, miała miejsce niemal na naszych oczach, gdyż każdy czytelnik wyobraził sobie choć przez moment dygoczącego Glizdogona, który na polecenie swego pana posyła zielony strumień światła w stronę zdezorientowanego i absolutnie bezradnego Cedrika… Swoją drogą, ciekawiło mnie, czy reżyser Mike Newell zdoła zobrazować te zmiany w ekranizacji. Udało mu się znakomicie. Film „Czara Ognia” jest istnym, trzymającym w napięciu i wstrząsającym thrillerem. Zupełnie jak sama książka.
Zmyłka
Jeżeli piąty tom zaczyna się od wkroczenia dementorów do świata mugoli, jest to znak, że w całej powieści zostaną przełamane wszelkie bariery i będą działy się prawdziwe „cuda”, oczywiście w znaczeniu negatywnym. Dochodzi do sytuacji, których przedtem nawet nie próbowaliśmy sobie wyobrazić: Harry ma zostać wyrzucony z Hogwartu, Hagridowi ledwo udaje się uciec przed olbrzymami, w tajemniczych okolicznościach znikają pracownicy Ministerstwa Magii, Voldemort usiłuje zapanować nad umysłem głównego bohatera, zaś pan Weasley cudem unika śmierci. W ogóle „Zakon Feniksa” przepełniony jest mnóstwem pozornie niezwiązanych ze sobą zdarzeń. Chyba większość z Was się zgodzi, jeśli powiem, że właśnie w tej części dzieje się zdecydowanie najwięcej, na co wskazuje zresztą grubość książki (blisko tysiąc stron!). Już przed premierą Rowling potwierdziła, że zginie osoba bliska Harry’emu. Czytając, wciąż wyczekiwałem momentu, kiedy to nastąpi. No i się doczekałem…
Ankieta, jaką później przeprowadzaliśmy w HP News pokazała, że śmierć Syriusza stanowiła dla zdecydowanej większości potteromaniaków ogromne zaskoczenie. Przecież zginąć mieli inni! Przyjmowano nawet specjalne zakłady, a murowanymi faworytami bukmacherów byli Ron i Hagrid. A jednak padło na Syriusza. Autorka musiała mieć swoją drogą niezły ubaw, przeglądając gazety i widząc, iż prawie nikt nie stawia na Blacka. Ale zwróćmy uwagę: nie potrafiliśmy kompletnie przewidzieć, kto padnie ofiarą! A to świadczy o niesamowitym sprycie literackim Rowling – zaplanowała swą książkę tak, by absolutnie niemożliwe stało się odszyfrowanie dalszych przygód bohaterów.
Dlaczego śmierć?
Ze względu na wszystkie krążące wśród potteromaniaków domysły, przypuszczenia i teorie, śmierć w „Harrym Potterze” stała się z dnia na dzień praktycznie najważniejszą kwestią. Najlepiej było to widoczne w oczekiwaniu na szósty tom. J.K. Rowling w wywiadach zapowiedziała między innymi nowego ministra magii oraz kolejny pocałunek Harry’ego, lecz mimo to potteromaniaków interesowała głównie odpowiedź na jedno pytanie: kto zginie tym razem? W taki oto sposób to, co kilka lat wcześniej wydawało się niemożliwe, stało się faktem: śmierć doczekała się miana motywu przewodniego w „Harrym Potterze”.
Czy autorce rzeczywiście zależało, aby tak się stało? Ona sama nie pozostawia żadnych wątpliwości: „Moje książki są w pewien sposób poświęcone śmierci”. Spróbujmy sobie zatem przypomnieć, czy J.K. Rowling spotkała się osobiście ze śmiercią? I owszem. W 1991 roku, po długiej i wieloletniej walce z chorobą, ze świata odeszła matka Jo. Musiało to być straszne przeżycie dla przyszłej pisarki. Na pewno przekonała się wówczas, iż w podobnych chwilach bardzo duże znaczenie ma wsparcie ze strony przyjaciół oraz bliskich. Da się to uchwycić w napisanych przez nią książkach – przyjaciele głównego bohatera, przede wszystkim Hermiona i Ron, nie opuszczają go w ciężkich momentach. Pomagali mu – choć może tego nie doceniał – po śmierci Cedrika; byli z nim, gdy zginął Syriusz. Możemy mieć pewność, że będą go wspierać również po odejściu jego wielkiego opiekuna, czyli Albusa Dumbledore’a. Wniosek nasuwa się sam – dramatyczne przeżycia Rowling sprawiły, iż w „Harrym Potterze” wartości takie jak przyjaźń i wierność są podkreślone zdecydowanie mocniej aniżeli w większości innych książek.
Nie zmienia to faktu, że fatalne przeżycia autorki z początku lat 90. miały też ogromny wpływ na bardziej mroczne aspekty powieści. Patrząc na sytuację Jo z czasów, kiedy pisała „Kamień Filozoficzny”, trudno się dziwić, iż pierwszy tom zaczyna się od strasznych wydarzeń. Łatwo też wyjaśnić, dlaczego książka ma – mimo wszystko – optymistyczny, a nawet humorystyczny charakter. Rowling stworzyła Harry’ego, by podobnie jak ona zmagał się z życiowymi trudnościami i pokonywał je. Stworzyła Hermionę, w której ujrzała samą siebie – dziewczynę powszechnie nielubianą, ale taką, z którą można się zaprzyjaźnić, jeśli tylko spojrzy się na nią z innej perspektywy.
Gorzej niż śmierć
Dumbledore mówił, że „są rzeczy gorsze od śmierci”. Skoro za słowami tymi stoi sama Rowling, to kto wie, co szykuje dla nas w siódmym tomie? Może uśmiercanie najważniejszych bohaterów powieści wcale nie jest najstraszniejszą rzeczą, na jaką ją stać? Na naszym Forum natknąłem się na ciekawy wątek, zatytułowany: „Najgorsza rzecz, jaka może przytrafić się Harry’emu”. Wymienialiście różne propozycje. „Myślę, że najgorszą rzeczą mogłaby być śmierć kogoś bliskiego Harry'emu”, pisze użytkownik o nicku Snape. „Najgorszy chyba będzie triumf Voldemorta...”, ripostuje Danatel, zaznaczając jednak, że taka wersja zdarzeń byłaby niemal równoznaczna ze śmiercią Harry’ego. Wielu z Was wspomina też o zdradzie czy szantażu.
Może więc Rowling chce nas zaskoczyć czymś innym niż zwyczajna śmierć? Czytałem nie tak dawno „Rok 1984” George’a Orwella, przedstawiający straszną wizję przyszłości świata. Żadne morderstwo nie może się równać sposobowi, w jaki traktowano tam niewinnych ludzi. I choć bohater, Winston Smith, nie zginął, ostatnia część tej powieści poruszyła mnie znacznie bardziej niż na przykład śmierć Dumbledore’a. Wyobraźcie sobie Harry’ego w siódmym tomie: zdradzonego, torturowanego, opuszczonego przez bezsilnych przyjaciół, zmuszanego do kłamstwa, o ile tylko byłby jeszcze w stanie odróżnić fałsz od prawdy… Kto wie, czy Jo nie ma podobnych planów…
Coraz większy dramat
Gdyby zapytać potteromaniaków: „Czy twoim zdaniem w siódmym tomie zginie więcej niż jedna osoba?”, prawdopodobnie zdecydowana większość odpowiedzi brzmiałaby: tak. Dlaczego tak się dzieje?
Otóż autorka stopniowo i powoli, mniej więcej od trzeciego tomu, buduje napięcie i poczucie grozy. Z niebywałą regularnością uśmierca w każdej kolejnej części jednego z ważniejszych bohaterów. Jednak wybór wcale nie pada na przypadkowe osoby. Każde kolejne zabójstwo ma większy wpływ na fabuł i przebieg akcji niż poprzednie. Sama śmierć Cedrika w „Czarze Ognia” nie miała praktycznie żadnego znaczenia – była w sumie tylko dramatycznym dodatkiem do wydarzeń tamtej nocy. Ważniejsze okazało się przecież odzyskanie ciała i mocy przez Czarnego Pana. Zabito tylko jednego z setek uczniów Hogwartu – co prawda bardzo uzdolnionego, lecz mimo wszystko: jednego z wielu.
Trochę inaczej przedstawiała się śmierć Syriusza, która osłabiła Zakon Feniksa, pokomplikowała mu niektóre plany, a przede wszystkim okazała się ogromnym ciosem mentalnym, szczególnie dla Harry’ego. Główny bohater długo nie mógł przecież otrząsnąć się po utracie ojca chrzestnego. Patrząc z boku – Syriusz był jednym z członków Zakonu, a więc już nie jednym z wielu, tylko jednym z kilku, kilkunastu.
Jednak dopiero śmierć Dumbledore’a okazała się ogromnym wstrząsem. Bo nie możemy o nim już powiedzieć, że był „jednym z wielu” czy nawet „jednym z kilku”. On był tym jedynym, prawdziwym przywódcą, symbolem dobra, którego nikt nie może tak po prostu zastąpić. Czymże więc jest zabójstwo Cedrika wobec końca Dumbledore’a? Czy spostrzeżenie nie nasuwa się samo? Czyż można nie dostrzec, iż Rowling z każdym kolejnym tomem zabija bohatera coraz istotniejszego dla skomplikowanej fabuły powieści?
Właśnie dlatego jestem w dziewięćdziesięciu procentach przekonany, że w siódmym tomie Jo pozbędzie się kogoś z głównej trójki: Harry-Hermiona-Ron. Bo kto oprócz nich jest postacią ważniejszą od Dumbledore’a? Może Snape. Prawdę mówiąc, przed 16 lipca 2005 roku uważałem, że już w szóstej części ofiarą padnie ktoś z trójki przyjaciół – stawiałem na Rona. Pomyliłem się. Ale to tylko upewniło mnie, że któreś z nich umrze w HP7. Może nawet wszyscy? Czy Rowling byłaby w stanie zabić Harry’ego? Powoli przestaję w to wierzyć, lecz to temat na osobną dyskusję. Jedno jest pewne – autorka prawdopodobnie chce nas oswoić ze śmiercią, gdyż w siódmej części szykuje się seria morderstw, rzeź. Prawdziwa.
Koniec epoki
Nie można przy okazji tego artykułu pominąć symbolicznego znaczenia śmierci Dumbledore’a. Zacznijmy może od faktu, iż my wszyscy jako potteromaniacy, szczególnie internauci, lubimy w oczekiwaniu na kolejną część bawić się w tworzenie teorii i odgadywanie zamiarów Rowling. Szczególnie zaś upodobaliśmy sobie – tak się akurat składa – snucie przypuszczeń na temat kolejnych ofiar. Czy można temu zaprzeczyć, skoro jest to zawsze najbardziej chroniona przedpremierowa tajemnica, zaś brytyjscy bukmacherzy przyjmują nawet zakłady na to, kto zginie? Nie inaczej było przed publikacją „Księcia Półkrwi”. I przypomnijcie sobie – czy ktokolwiek przewidywał śmierć Albusa? Owszem, tu i ówdzie zdarzały się komentarze typu: „Moim zdaniem zginie Dumbledore”, jednak napotkać je można było raczej rzadko, zresztą natychmiast odrzucano je i obśmiewano: „Dumbledore? Wolne żarty… Przecież on jest jedną z najważniejszych postaci, nie mogłoby go zabraknąć w siódmym tomie”.
Tymczasem okazało się, że dyrektora Hogwartu jak najbardziej mogłoby w HP7 zabraknąć, a przynajmniej do takiego wniosku doszła autorka. A więc znów – który to już raz? – Jo wyprowadziła zdecydowaną większość fanów w pole. Nie dość, że uśmierciła Albusa – prawdziwą opokę dobra – to jeszcze w wywiadzie bez żadnych ogródek potwierdziła, iż na pewno umarł i nie należy się doszukiwać jakiejkolwiek „upozorowanej zbrodni”. Nawiasem mówiąc, niemal obaliła tym samym jedną z licznych teorii, jakie natychmiast powstały na temat śmierci Dumbledore’a.
To wydarzenie jest przełomem, ma ogromne znaczenie zarówno dla nas, czyli czytelników, jak i dla fikcyjnych bohaterów powieści. Ci ostatni stracili właśnie swego przywódcę i obecnie wszyscy muszą czuć się zagrożeni. My z kolei zostaliśmy kompletnie zbici z tropu, jeśli chodzi o dociekania dotyczące dalszych ich losów. Do tej pory mówiliśmy sobie: zginąć może ten, ten i tamten, natomiast tamci na pewno przeżyją. Teraz takie rozważania przechodzą już do historii. Skoro autorka zdecydowała się wykluczyć z akcji Dumbledore’a, równie dobrze mogłaby tak samo postąpić z Voldemortem, Hermioną, Ronem lub Snapem. Koniec szóstego tomu, czyli pamiętny lament feniksa i biały grób dyrektora, stanowią zatem również koniec pewnej epoki. Zginął Dumbledore, więc jego los może teraz spotkać każdego. Zgadywanie, kto to będzie, nie ma już w zasadzie najmniejszego sensu.
Różne oblicza
Rowling uwielbia zaskakiwać – z tym stwierdzeniem chyba każdy się zgodzi. Stosuje proste chwyty psychologiczne: czytelnik czegoś się spodziewa, a tymczasem akcja przybiera zupełnie inny obrót i zainteresowany posiadacz książki zagłębia się w lekturze, by dowiedzieć się: dlaczego tak się stało, choć miało być inaczej? Innymi słowy, J.K. Rowling jest wyjątkowo nieprzewidywalna, a zatem jej powieści wydają się tak ciekawe, bo… też są nieprzewidywalne. Zabawnie proste, prawda? Dlatego jakiś czas temu zastanawiałem się: co by było, gdyby okazało się, iż Jo nie uśmierciła w HP7… nikogo? Skoro wszyscy spodziewają się mnóstwa ofiar, to wypadałoby – zgodnie z zasadą niekonwencjonalności – znów zaskoczyć czytelników.
Z drugiej strony, autorka nie wygląda na taką osobę, która oszczędzi wszystkich głównych bohaterów swej powieści. A nawet poprawniej byłoby powiedzieć: może na taką wyglądała, ale tylko do czasu premiery czwartej części. Co się działo w późniejszych tomach – wiemy doskonale. Teraz czeka nas już tylko ostatni, siódmy, i wszyscy zastanawiają się, ile osób w nim zginie. Czy będzie ich dwie, trzy, a może pięć lub dziesięć, albo też tylko jedna. Nikt nie bierze pod uwagę, iż wszyscy mogliby przeżyć. Rowling jest osobą zbyt radykalną i nieugiętą, by mogła zlitować się nad fikcyjnymi bohaterami, których los zależy przecież tylko od jej wyobraźni. A dodać trzeba, że Jo lubi efektowne „wejścia” w fabule. Wystarczy spojrzeć na początek i zakończenie „Zakonu Feniksa”.
Jak już wcześniej napisałem, nie ma większego sensu rozstrzyganie, kto może zginąć w HP7, a kto nie. Można co najwyżej zastanowić się, jakie ukryte przesłanie niosłaby śmierć poszczególnych bohaterów.
• śmierć Harry’ego, czyli pesymistyczny koniec. Ewidentne odwołanie do tragedii antycznej. Harry okazuje się bohaterem, który musiał zginąć i nie miał możliwości wpłynięcia na swój los.
• śmierć Rona i Hermiony, czyli przyjaźń i solidarność warte więcej niż życie. Mogą zginąć tylko w jeden sposób: walcząc ze złem. Poświęcają się, by pomóc Harry’emu w pokonaniu Voldemorta.
• koniec Toma Riddle’a, czyli nikt nie pokona śmierci. Voldemort robił wszystko, by nie przypominać normalnego człowieka, lecz mimo to nadal nim pozostał. Okazuje się to jego największą słabością: fakt, iż może po prostu zginąć jak każdy inny.
• śmierć Ginny – czasem triumf można osiągnąć tylko za straszliwą cenę. Harry pokonuje zło, lecz zarazem traci na zawsze swą sympatię, prawdziwą miłość. Po takim ciosie z pewnością nie załamałby się, tylko żył dalej, ale stałby się zupełnie innym, bardziej przygnębionym człowiekiem.
• śmierć Snape’a, czyli nieszczerym mówimy: nie! Okazuje się, iż Severus, grając podwójnego agenta, oszukiwał co prawda Dumbledore’a i Voldemorta, ale oszukał też samego siebie. W kryzysowym momencie, bez żadnego wsparcia, został sam, bezradny i bezbronny.
Można by też zastanawiać się nad innymi bohaterami, jak Lupin, Hagrid i tak dalej. Wymieniłem jednak tylko te najważniejsze osoby, których koniec może naprawdę wiele symbolizować. Pisałem już, że zginąć może każda z nich, nie ma sensu roztrząsanie, kto to będzie.
Sporo nam zajęła ta cała analiza… Skoro mam już kończyć, należałoby całość w jakiś sposób podsumować. Wystarczą chyba dwa zdania.
Jo nie uśmierca swych bohaterów bez powodu, tylko chce urozmaicić powieść, uczynić ją ciekawszą i bardziej poruszającą. Jak na razie – wychodzi jej znakomicie.
(Ten artykuł przeleżał w szufladzie dobre trzy miesiące, zanim ujrzał światło dzienne, ale mam nadzieję, że wszystkie zawarte w nim informacje są aktualne. Tradycyjnie zapraszam Was do wyrażania własnych opinii w komentarzach). Autor: Lipa | 2006-05-27 21:15:24
Re: Czarna Seria Autor: Irmusia dnia 09-01-2007 o godz. 19:40:46 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | A ja się o mało nie poryczałam jak Cedric umieral to bylo straszne!!! I nie chcę już więcej zgonów w HP |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: MeRRy13 dnia 24-01-2007 o godz. 21:50:42 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) http://pamietnik-aryi.blog.onet.pl/ | Artykuł jest naprawdę świetny. Ale nie jest znów tak do końca jak piszesz, że groza zaczęła się w 4 części. To się działo stopniowo... W pierwszej części Harry uratował kamień filozoficzny, pokonał Quirella i opóźnił odzyskanie mocy Czarnego Pana. Zakończenie pozytywne. W drugiej części Harry uratował Ginny, opóźnił odzyskanie mocy Czarnego Pana, ale już spadło na niego duże brzemię: podejrzewali go o to, że jest dziedzicem Slytherina, i że to on stoi za tymi napaściami. Wątek grozy: bazyliszek i sama Komnata Tajemnic. Ale zakończenie pozytywne. W trzeciej części ucieka Syriusz Black, czarodzieje panikują, Harry dowiaduje się, że Black chce go zabić, że był Strażnikiem Tajemnicy Potterów i ojcem chrzestnym Harry'ego, który zdradził jego rodziców. Przewija się tam ponurak. Wątek grozy: dementorzy. Później we wrzeszczącej Chacie Harry dowiaduje się prawdy. ratuje Syriusza przed dementorami. W czwartej części rzeczywiście wszystko staje się gorsze, ale nie jest to ten przełom jak z 5 na 6 część. śmierciożercy na Mistrzostwach Świata w quidditchu, mroczny Znak na niebie, zgłoszenie Harry'ego do Turnieju Trójmagicznego, 3 trudne zadania, no i w końcu najgorszy motyw: śmierć Cedrika. Powrót Voldemorta. Zakończenie negatywne. W piątej części już początek był niepokojący: dementorzy w Little Whining? Młody Potter musiał borykać się z Ministerstwem i z kpinami, z którymi spotykał się na każdym kroku. Oklumencja. Umbridge (jak ja nienawidzę tej baby!). Snape. Dumbledore unika Harry'ego. Ale tak naprawdę mrocznie zaczyna się dopiero wtedy,kiedy Potter ma ten sen, w którym Voldemort torturuje Syriusza w Departamencie Tajemnic, a później ucieczka i walka ze śmierciożercami. Syriusz ginie. Harry traci przyjaciela i opiekuna. Ministerstwo wreszcie powiadamia o powrocie Voldemorta. Zakończenie negatywne. No i dopiero pomiędzy 5 a 6 częścią jest ów przełom. Czarny Pan już się nie ukrywa. Mgła w lecie- dementorzy. Wieści o morderstwach tylu ludzi, Amelii Bones, rodziców Hanny Abbott. Wątek naszyjnika i zatrutego miodu. Książę Półkrwi. Sectumsempra. I w końcu śmierciożercy w Hogwarcie... Tyle rannych. Ale szok przeżyło większość Potteromaniaków: śmierć Dumbledore'a. "Przecież on MUSI się pojawić w 7 części!" jak widać nie musiał. Rzeczywiście wątek śmierci jest tu bardzo częsty, ale właśnie taka jest fabuła tej książki.
A to się rozpisałam ;)) Nie wiem nawet po co to wszystko, znacie tak jak ja świetnie te książki xD Ale chciałam uświadomić, że Rowling "od początku przygotowywała nas do końca". Ja od początku wiedziałam, że Harry będzie musiał zmierzyć się z Voldemortem. I jak ktoś słusznie zauważył Czarny Pan nie mógł dopaść Harry'ego, więc zaczął po prostu zabijać wszystkich, którzy mu w tym przeszkadzają. Więc kto będzie następny...? |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Czopas dnia 27-01-2007 o godz. 17:19:16 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Artykul jest swietny!!!!!!!!!!Jestem mile zaskoczony bo podoba mi sie to nawet bardzo!!!!!!!!!!!Gratuluje!!!!!!!!!!!!!!
W 7 czesci Harry nie zginie napewno!!!!!!!!!! |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Marta_love_hp dnia 23-03-2007 o godz. 17:25:09 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | wcale nie odniosłam wrażenia ze CO jest najmroczniejszą książką!!!!!!!! Własnie ona mi sie najbardziej podoba ael art i tak świetny |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: MartuS_KOchA_HarregO dnia 17-04-2007 o godz. 18:31:03 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | MOże i jest w tym sporo racji. Ale zgadzam się jednak z autrrem tego długiego komentarza graza wshodziła do serii stopniowo! |
- Re: Czarna Seria
Autor: lilly_evans 02-05-2007 o godz. 18:24:29 Moim zdaniem umrze Voldemort: bo poco Harry by go ścigał, ale umrze także Harry: jako wielki bohater i Ginny: jako jego towarzyszka. I Harry spotka swoich rodziców i Syriusz i Dumbledora..
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Shanne_Reviellte dnia 28-05-2007 o godz. 21:19:38 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | A mi się bardzo wszystko podoba i nieprawdą jest to że książka o Harry'm Pottr'rze się zmieniła i stała się mroczniejsza. Jak już wspomniałaś od samych początków i pierwszego rozdziału była mowa o śmierci, poza tym J.K Rowling już wcześniej zaplanowała losy Harrego Potter'a. Harry Potter nigdy nie był książką miłą i delikatną więc nie wiem czego sie niektórzy spodziewali . |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Shanne_Reviellte dnia 29-05-2007 o godz. 14:22:14 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Mi się wydaje że (jak już kilka osób wspomniało) umrze Voldemort ale Harry też jako wielki bohater. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: mar dnia 06-06-2007 o godz. 18:27:17 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Moim zdaniem wszystkie częścisą podobne. Wszystkie wiążą się ze śmiercią, a 4 i 6 najlepsze. Ten artykuł mnie bardzo poruszył. Mam wiele myśli ale nie wiem jak to napisać. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Rita dnia 10-06-2007 o godz. 12:54:48 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | A ja sie tak wytrzasnąłam dopiero teraz. Ale co tam... Ja uważam, ze artykuł jest swietny. Ale co do tematu. To moje zdanie jest takie, że śmierć już w pierwszych częściach pojawiała się i to dosyć wyraźnie. Może na to nie zwróciliście uwagi, ale w pierwszym tomie jest opisane część śmierci Quirella, w drugiej Marty i o mało co nie umarłaby Ginny. A w trzeciej znów wracamy do śmierci rodziców Harrego. Przedstawiane są nowe wątki i okoliczności. Co do kto umrze w 7 tomie to "obstawiam", że będzie to Snape, bo tak mi się wydaje, że Voldemort go zabije. Oczywiście Voldemort ;p i może rzeczywiscie zginąć, ktoś z tych pozytywnych bohaterów. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Cherry_Chatton dnia 10-07-2007 o godz. 15:28:14 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | po co zadawac pytania typu kto zginie? i tak na pewno zaden z nas nie odgadnie. A nawet jesli to nie bedzie tej niepewnosci. Wiem ze zginie wileu luidzi. moze bedzie wojna, wtedy zgina setki jak nie wiecej. ale mozliwe jest ze nie zginie az tylu ludzi, bo harry powstrzyma voldemorta (w co watpie, na pewno go powstrzyma ale i tak wielu ludzi zginie) Co do najgorszej rzeczy jaka moze sie przytrafic harryemu to patrzyc na tortury i smierc Rona, Hermiony, Ginny... to byloby dla niego gorsze od jakichkolwiek męk zakonczonych smiercią. nie przezyl by tego psychicznie. milych spekulacji o smierci ;) |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: olszi dnia 23-07-2007 o godz. 20:02:03 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | artykul swietny...gorsze od smierci moze byc takze bycie roslinka(do pocalunku dementora)
lub utrata kogos bardzo bliskiego...jak wiadomo voldemort mial swioja rodzine za nic...nie mial przyjaciol...po prostu sam...
wiec dumbledore mowiac tak wiedzisal co mowi...teraz Harry stracil Syriusza, ktory byl jego przyjacielem, wspomnieniem rodziny, jak brat...ojciec... to jest gorsze od smierci...swiadomosc ze ktos bliski zginal i to jeszcze z czyich rak...pozdro |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Bobcia dnia 27-07-2007 o godz. 00:22:51 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Artukuł świetny bez dwóch zdań!!!! Śmierć jest straszna zwłaszcza bliskich osób. I wątek ten nie omija książek Jo. Tylko nadal nie mogę przeżyć, że Jej ofiarą padł Syriusz.....Tak bardzo go lubiłam....Był kimś naprawdę bardzo ważnym dla Harrego jak nie najważniejszym oprócz rodziców....
Tom 7 już jest także wszelkie spekulacje zostaną potwierdzone bądź odrzucone ;) na szczęście... Myślę, że autorka Nas nie zawiodła ;) |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: elka dnia 30-07-2007 o godz. 21:08:28 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Jesli Dumbledore zmarl to jestem pewna że zgine ktos bardzo bliski Harry'emu. Mysle że to bedzie Ginny. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Tom_Evans (karp503@o2.pl) dnia 02-08-2007 o godz. 12:36:01 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Fajny artykuł. Zgadzam się. Choć jest już po premierze, to ja i tak nie mam pojęcia, co się wydarzy w HP7. Na razie udało mi się uniknąć spoilerów. Ja myśle, że Harry nie umrze, podobnie Ron, Hermiona, Ginny. Uważam, że zginie Voldemort, Glizdogon, Bellatrix i może ktoś z Zakonu. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Loony dnia 13-08-2007 o godz. 18:16:26 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Tak. Właśnie ten artykuł zawarł w sobie wszystko.
Bardzo ciekawe. Ja sama również poczułam, że od IV tomu wiele się zmienia. Wiele? A może nawet wszystko. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: nimfa_dora dnia 16-08-2007 o godz. 20:19:54 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | O kurczę Lipa toś się rozpisał ...:)) Artykuł jest świetny. Gdybym miała go oceniać, to chyba by zabrakło skali. Przyznam, że są tu bardzo ciekawe spostrzeżenia, z którymi po głębszym zastanowieniu zgodziłabym się. Myślę, że na pewno nie zginie Harry, ale też na stówkę zginie Voldzio. Co do reszty uważam, że nie warto tracić czasu na zgadywanie, kto zginie, bo to może być każdy. Ten artykuł dał mi okazję do zastanawiania się, co będzie dalej. Lecz nadal pozostaję z wieloma pytaniami, po prostu w wielu sprawach dotyczących HP jestem w kropce. Myślę, że jest świetne podsumowanie dotychczasowych sześciu tomów. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Czesio dnia 17-08-2007 o godz. 13:52:09 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Moim zdaniem Harry, Ron, ani Hermiona nie umrą ale za to umrze wiele innych osób. Coś czuje raczej że umrze któś z braci Rona możliwe też że Lupin albo nawet że Tonks ale ja mam nadzieje że umrze jak najmniej postaci z HP. |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: hermiona23111991 dnia 08-09-2007 o godz. 13:07:35 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Fajny artukuł. Bardzo interesujący. Dopiero teraz jakos tak na niego natrafilam:D:D |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: haniuuula dnia 30-12-2007 o godz. 15:00:30 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Artykuł wciąg ajak mało który. Masz racje i dałeś mi sporo do myslenia.... mądra i głęboka analiza ;] |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Potterka dnia 05-07-2008 o godz. 16:43:04 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Genialny ten artykuł. Ciekawe koncepcje, jak się okazało wiele trafnych spostrzeżeń. Bardzo dokładna i precyzyjna analiza problemu, naprawdę czytałam ten artykuł z zapartym tchem i zasługuje on na moją pochwałę. Wyjaśniasz wiele spraw, na które nie zwracałam uwagi lub o których myślałam tak jak TY - lub właśnie wręcz przeciwnie. Naprawdę super!!! |
|
|
Re: Czarna Seria Autor: Hermionki dnia 24-07-2008 o godz. 20:24:08 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Artykuł jest znakomity... Ale pomyślmy... To jest książka fantastyczna, o magii... i jest dla młodzieży a nie dla dzieci... Gdyby było ciągle tak że dobro wygrywa itd. stałaby się po prostu nudna... Nie chodzi mi o to żeby zło było górą, ale dobrze wimy że żeby książka pokroju "Harrego Pottera" był dobra musi mieć jakieś ciemne wątki... Śmierć poszczególnych bohaterów uświadamia nam że Harry wkracza w świat dorosłych. Trudno ma być tak że przez wszystkie części Harry ma być chroniony przez silniejsze od niego osoby. Przecież w siódmym tomie jest już dorosły. I co? Lepiej było by żeby żył w słodkiej nieświadomości? Być może książki w niektórych miejscach są przygnębiające, ale jednocześnie uświadamia nas że życie jest krótkie i trzeba wykorzystać pozytywnie każdy dzień. |
|
|
| |
|