Film zaczyna się tak samo jak poprzedni - tajemniczą melodią. Ale tylko przez moment. Potem wuj Vernon informuje rodzinę o wizycie państwa Masonów. Jak wiemy, spotkanie to zostaje zakłócone przez skrzata domowego Zgredka (który w filmie wygląda i zachowuje się naprawdę znakomicie). Scena, w której Harry kroczy z wyciągniętymi rękami i tortem między nimi, a wuj Vernon gapi się na niego jak idiota, jest jedną z najśmieszniejszych w filmie.
Chris Columbus dobrze wyreżyserował też scenę ucieczki Harry'ego z domu Dursleyów. Brakuje nieco spójności (to nieco dziwne, że Harry przybywa do domu Weasleyów, a już po chwili wybiera się z nimi po książki). Dobrze, że reżyser "urozmaicił" trochę lot Harry'ego i Rona samochodem do Hogwartu (efekty z wierzbą bijącą były naprawdę niezłe).
Jak ktoś słusznie zauważył, ze względu na ograniczenia czasowe wszystko przemija bardzo szybko. Znowu niezbyt podobała mi się gra w quidditcha (widzieliście, jak Harry i Malfoy oraz szalony tłuczek złamali ze sto przepisów w pościgu za złotym zniczem?) Nieźle wygląda natomiast na filmie klub pojedynków. W ogóle w "Komnacie Tajemnic" wszystko bardziej przypomina to, co sobie wyobrażaliśmy, a przez to bardziej nas interesuje.
Emocje sięgają zenitu podczas nocnej wyprawy Harry'ego i Rona do Zakazanego Lasu. Gdy do tego widzimy ogromnego Aragoga i jego dzieci, które przez kilka minut gonią zażarcie dwóch kolegów, którzy ledwo uchodzą z życiem, naprawdę drzeszcz może nam przejść po plecach. Zgadzam się całkowicie z tym, co przeczytałem po premierze w jednej z gazet: "Film raczej nie jest odpowiedni dla najmłodszych. Według krytyków, twórcy efektów specjalnych (tak bardzo krytykowanych w pierwszym filmie) tym razem trochę przesadzili". Nieco mniej przerażające, ale równie gwałtowne sceny obserwujemy w samej Komnacie Tajemnic w czasie walki Harry'ego z bazyliszkiem. Gdy oglądałem ten film po raz drugi (tym razem z całą klasą), kolega siedzący obok mnie autentycznie podskoczył na siedzeniu, gdy bazyliszek prawie "połknął" kamerę.
Drugi film jest lepszy od pierwszego. Trduno mi do końca stwierdzić, z jakiego powodu, lecz na pewno bardziej mi się podobał. Mogę powiedzieć, że po obejrzeniu go poczułem w sobie jakąś magię. Wiedziałem, że nie obejrzałem żadnego przeciętnego filmu, tylko znakomitą ekranizację mojej ulubionej książki (Komnata Tajemnic podobała mi się najbardziej ze wszystkich części). Film po prostu wciąga widza. Nie jest monotonny, w odróżnieniu od "Harry'ego Pottera i Kamienia Filozoficznego". Potrafimy w czasie oglądania go wczuć się w role bohaterów, przeżywać wraz z nimi ich przygody.
Na koniec chciałbym zaznaczyć, iż bardzo podobała mi się Emma Watson. Zagrała naprawdę fantastyczną rolę i długo jeszcze będę pod jej wrażeniem. Myślę, że innym potteromaniakom też podobała się jej gra. Zagrała taką Hermionę, jaką chcieliśmy zobaczyć.
Oceniam "Harry'ego Pottera i Komnatę Tajemnic" na 5+, bo nikt i nic nie jest idealne. Tak czy siak, ten film jest owego ideału naprawdę blisko.