HPNews.pl » Artykuły » Fan Fiction » Ach, te sercowe sprawy...
Ach, te sercowe sprawy...*** *** Strona: 5/10
Rozdział V
Harry leżał na w znak na swoim łóżku , nie mógł zasnąć , choć dochodziła dwunasta , myślał o Sarze, Malfoy'u i ich dzisiejszym spotkaniu na korytarzu
- Nie wiedziałem , że możesz tak nisko upaść Saro - te słowa dźwięczały mu w uszach ,
- Skąd się znają ? - myślał gorączkowo , zadawał też sobie mnóstwo innych pytań , na żadne z nich nie znał odpowiedzi , w końcu jego oczy zatoczyły ostatni krąg , przyglądając się sufitowi i zasnął.
Obudził się jakieś pięć godzin później , obudziło go zimno jesiennego wiatru , w końcu nie był przykryty kołdrą , bolały go mięśnie po spał w dość nie typowej pozycji , głowa pulsowała ze zmęczenia mimo , że właśnie się obudził , myślał , że jak zakryje się kołdrą to zaśnie ,ale to nie pomogło , tym razem dokuczała mu niepewność , do głowy wróciły pytania ,a do uszu znowu dotarły z pamięci słowa Nie wiedziałem , że możesz tak nisko upaść Saro , wziął prysznic , ubrał się i usiadł na fotelu przed kominkiem... myślał Syriuszu , jak bardzo mu go brakuje , jak bardzo chciałby otrzymać od niego jakąś rade , co ma zrobić , jak ma się zachować , jak zapytać Sarę o co chodziło Malfoy-owi
- On by wiedział- pomyślał , przykrywając się kocem.
Nagle przez okno wleciała sowa , nie była to Hedwiga , ani Świstoświnka , ani Felis (Sowa Hermiony) , Harry nigdy wcześniej jej nie widział , była duża , stara , koloru brązowo - rudego.
W dziobie trzymała małą kopertę , a do nóżki przywiązana była drobna , paczuszka owinięta błękitnym papierem.
- Pani Hermiona Granger - przeczytał Harry patrząc na kopertę , odwiązał sowie paczkę od nóżki , wyjął jej z dzioba list , poczym poczęstował sowę kocim przysmakiem Krzywołapa , którego paczka stała przy kominku i zaniósł sowę na parapet z, którego zaraz odleciała. Harry nie był wścibski ale , przyglądając się paczce zauważył skrawek adresu zwrotnego
Pan Wiktor Krum.... , może to jakiś wczesny prezent świąteczny , lub spóźniony urodzinowy - pomyślał Harry ponowie siadając na fotelu.
Po chwili przez okna wleciała druga sowa , tym razem poznał ją od razu , był to Lunch , puchacz Sary.
Usiadł na krześle i wyciągnął do niego nóżkę , czekając , aż Harry , odwiąże mu od niej mały zwitek pergaminu , na jego lewej stronie widniały jego inicjały .
Odwiązał karteczkę od nóżki , a puchacz od razu poszybował w stronę sowiarni.
Harry,
Wiem , że możesz nie rozumieć tego mojego , wczorajszego spotkania z Malfoy'em , pewnie zastanawiasz się skąd go znam... na razie nie mogę Ci powiedzieć, bo są to dawne sprawy rodzinne , ale na pewno niebawem wszystko Ci wytłumaczę, zaufaj mi...
Mam nadzieje, że mimo wszystko spotkamy się dzisiaj w Sali Wejściowej , za 15 siódma i będziemy się świetnie bawić , na imprezie , która zapowiada się szampańsko.
Sarah
Harry przeczytał list od Sary , jeszcze dwa razy , fala nowych pytań wypełniła głowę dawne sprawy rodzinne , te zdanie najbardziej go zastanawiało , z drugiej strony list ten trochę go uspokoił , postanowił , że zgodnie z prośbą Sary , zaufa jej i poczeka aż sama mu o tym opowie.
Spojrzał na zegarek było piętnaście po szóstej , poszedł do dormitorium , panowała tam kompletna cisza nie licząc chrapania Neville'a i stękania Rona , wszyscy spali.
Harry wyjął z kufra „ Quidditch dla zaawansowanych” , prezent urodzinowy od Hermiony , oraz truskawkowe ciągutki , po czym wrócił do Pokoju Wspólnego i zaszył się w lekturze.
*
Około siódmej z dormitoriów zaczęli wyłazić zaspani uczniowie , a parę minut później pierwsze grupy głodomorów , zaczęły powoli podążać do Wielkiej Sali.
Nagle Harry poczuł lekkie szturchnięcie , podniósł wzrok od książki i zobaczył zaspanego Rona oraz uśmiechniętą Hermiona
- Idziesz naaaaaa śniadaaaanieeee? - spytał Ron ziewając
- Jasne , Hermiono rano dostałaś jakiś list i paczkę leżą na stole - powiedział Harry podnosząc się
- Wiem widziałam, dzięki - powiedziała Hermiona lekko się rumieniąc
- To prezent od Wiktora - dodała
- JAKI PREZENT?- ożywił się nagle Ron
- No prosiłam , żeby coś mi przysłał i że ja mu oddam pieniądze , ale powiedział , że nie muszę zwracać kasy więc można powiedzieć , że to prezent - wytłumaczyła Hermiona
Ron nadal sprawiał wrażenie podejrzliwego, więc Hermiona już chyba po raz setny w tym roku szkolnym rzuciła
- To tylko kolega - poczym odwróciła się i przeszła przez dziurę pod portretem
Harry i Ron podążyli za nią.
Ron zaciskał pięści , a Harry ledwo panował nad śmiechem.
Dotarli do Wielkiej Sali , Ron trochę uspokoił się , usiedli koło siebie i zaczęli nakładać sobie jedzenie.
Wielka Sala wyglądała dzisiaj jakoś inaczej była ustrojona w białe róże i różowe tulipany , na stołach także stały wazony pełne wiosennych kwiatów , Harry poczuł się tak jakby do Hogwartu wrócił Gilderom Lochart i zorganizował z prof. Sprout Dzień Doniczki.
Gdy kończyli jeść , nagle wstał Dumbledore
- Nadszedł dzień imprezy - zaczął
- Niedługo cały zamek i błonia zostaną ustrojone , mam nadzieje , że każdy też już wie w co się ustroi- mówił , jego słowa wywołały fale śmiechów wśród chłopców i fale prychnięć i wytkniętych języków wśród dziewczyn...
- Oczekujemy was dziś o siódmej w Sali Wejściowej , w szatach wyjściowych - chłopcy i szatach szkolnych - dziewczęta
Na Sali zapadła cisza , nikt nie wiedział że mają ubrać się w szaty wyjściowe , wszyscy byli pewni że na przyjęcie mogą ubrać się jak chcą.
- Ale nikt nam nie mówił, że mamy przyjść w szatach wyjściowych , myśleliśmy , że możemy ubrać jak chcemy - powiedział zmartwiony Ernie McMilian
Cała sala mu przytaknęła.
- No cóż to prawda na samej imprezie możecie być ubrani wedle życzenia , ale przed imprezą przybędzie do nas gość i chcemy żeby nie zobaczył żadnych gołych brzuchów , więc prosimy was abyście ubrali się w szaty wyjściowe , a jak ktoś nie m a to w zwykłe szaty szkolne - powiedział Dumbledore
Wszyscy zaczęli się śmiać z gołych brzuchów , po czym zaczęli zadawać pytania
- A kto będzie tym gościem? - spytała Cho
- Czyli te szaty , to tylko na powitanie? - dopytywała się Pansy Parkinson
- Tak , powitanie zajmie nam pół godzinki , my z naszym gościem pójdziemy zwiedzić Hogwart , a wy się bawić.
- Chcemy mieć pusty zamek , prosił o to pan Filch , ostatnio jak był u nas ważny gość , to Fred i George Wesley'owie nie oszczędzali łajnobomb- powiedział Dumbledore wpatrując się w ścianę na wprost , jakby wspominał stare, dobre czasy.
Po tych słowach wszyscy zwrócili oczy na Filch'a i zaczęli bić mu brawo , Harry pierwszy raz zauważył , żeby Filch się zarumienił i uśmiechnął...
Poprzednia strona (4/10) - Następna strona (6/10) 
|